A ty noś, noś, noś długą brodę jak my

Źle się dzieje, tak sobie myślę. Nie po mojej myśli w każdym razie. Ani mojego męża. Jego rodziny, znajomych i przyjaciół. Naszych sąsiadów. I kolegów z pracy.

Nie  pomyśli kogokolwiek, kto umie czytać, pisać i ma umysł szerszy od zamka błyskawicznego.

W Egipcie wybory zakończyły się oddaniem rządów w ręce islamistów. Bandy brodatych kretynów, którzy termin gospodarka znają z perspektywy defraudacji publicznych pieniędzy, ale za to nadrabiają pomysłami na reformy, by naprowadzić społeczeństwo na sobie jedynie znaną interpretację drogi do zbawienia.

Na przykład, debatując nad wprowadzeniem ustawy, która określa, że mężowi wolno odbyć stosunek ze zmarłą żoną, do sześciu godzin po jej zgonie.

Wybrało tych panów 51% społeczeństwa. Niby więc wola większości. Problem w tym, że połowa Egipcjan nie do końca wie, co to jest wola. Ani jak to się pisze.

30% społeczeństwa stanowią chrześcijanie. Pozostałe 70% to oczywiście muzułmanie, z których kolejne 70% to analfabeci, żyjący w skrajnej nędzy, bez dostępu do opieki zdrowotnej, edukacji, mediów. Niestety, 0.7 x 0.7 daje nam 0.49, czyli prawie połowę ogólnej populacji. Pozostałe 20% to muzułmanie wykształceni, biegle znający języki obce, podróżujący, otwarci.

Bardzo współczuję tym wyliczonym 30 i 20 procentom, bo pierwsi z nich są mniejszością religijną, a drudzy intelektualną, a historia na wielu przykładach udowodniła, że opozycyjna mniejszość i intelektualiści to grupy, które każdy reżim stara się wyrżnąć na początku.

Martwi mnie to tym bardziej, że najlepszy przyjaciel mojego męża znajduje się w grupie 30% (i, który w czasie ostatniej rozmowy telefonicznej stwierdził, że „robi po gaciach i chce wyjechać gdziekolwiek, choćby na Kamczatkę”), a teściowie i cała jego rodzina – w grupie 20%. Teściowa wprawdzie się odgraża, że ona „tymi ich brodami Kair pozamiata”, ale i tak to jakoś czarno widzę. Do tego serce mi się kraje jak pomyślę o nowo-wybudowanym domu, którzy sobie staruszkowie strzelili. Chatka z własnym basenem, sadem owocowym – pomarańcze, mango, banany. Pod Kairem, od strony Gizy, czyli miejsca piramid i Sfinksa, dawniej niezależnego miasta, obecnie dzielnicy Kairu – metropolii.

Autentyczność wyborów, to oddzielna kwestia.

Głosować można było również przez Internet. Weryfikacja głosującego na podstawie numeru dowodu tożsamości. I guzik. Mąż mój chciał spełnić swój obywatelski obowiązek, gdy okazało się, że jego numer dowodu tożsamości już oddał głos. To samo spotkało część jego egipskich znajomych z pracy. W sumie, na osiem przepytanych osób, jednej się udało zagłosować, zanim ktoś użył jego identyfikatora.

Najbardziej ze wszystkiego wkurza mnie fakt, że to jest naprawdę piękny kraj. Klimat idealny. O wartości historycznej nie wspomnę.

Oby tylko piramidy i Sfinks nie podzielili losu posągów Buddy w Bamianie. A boję się o to bardzo, bo przecież w końcu były wzniesione przez bałwochwalców.


7 myśli w temacie “A ty noś, noś, noś długą brodę jak my

  1. Czy sądzisz, że aż tak? Że będą podcinać gałąź na której siedzą i zarżną krowę dającą mleko? Fakty które przytoczyłaś, są oburzające. Zarówno te o kradnięciu głosów, jak i te o prawie nad którym dyskutują brodaci. Musi boleć serce ludzi, którym zależy na swoim kraju. Egipt jest wspaniały!

    1. Trochę kraczę, liczę, że aż tak źle nie będzie. Tylko wiesz, zdarzyć się może wszystko w kraju który ma 80 milionów mieszkańców, a połowa, czyli 40 milionów (tak jakby cała Polska) żyje w nędzy, bez oświaty ale za to z frustracjami. A brak edukacji i wiedzy o świecie są największymi sprzymierzeńcami brodatych. Ludziom niewykształconym, prostym i biednym najłatwiej przeprać mózg fanatycznymi teoriami. Przecież dokładnie to się stało w Afganistanie – kraj wyniszczony wojną z sowietami nie miał pojęcia co się dzieje jak talibowie przejmowali władzę. A przejmowali, żeby „pomóc narodowi”.

      Liczę jedynie, że zachód wyciągnął wnioski z historii Afganistanu i na to nie pozwoli. Poza tym, Egipt ma strategiczne miejsce (graniczy z Izraelem) no i jest dwa razy większy niż Afganistan.

      Oby, oby.

  2. Nie byłam w Egipcie, nie mam z nim związków, ale zawsze wydawał mi się krajem fascynującym. Zasługuje na to, by się „wspinać” w każdym tego słowa znaczeniu, ale jak piszesz – nie zanosi się… Szkoda, ale mam nadzieję, że brody bardziej się ukrócą niż podrosną… Oby. Punkt ustawy, o którym debatują – aż by się chciało ręce załamać. Normalnie masakra… No i te głosowanie… Mimo wszystko trzymam kciuki za ten wspaniały kraj – oby najczarniejsze scenariusze się nie spełniły.

    1. Ta ustawa odbiła się głośnym echem w krajach muzułmańskich. Była mocno krytykowana i chyba nawet było o niej głośniej niż w Europie. Kraje zatoki nie wspierają ekstremistycznych partii politycznych, więc liczę, że za ich przykładem pójdzie cała Liga Arabska.

  3. Szczerze mówiąc, w wielu nawet cywilizowanych krajach są podobne praktyki, tylko mniej widoczne, bardziej zamiatane pod dywan, niejawne, lepiej ukrywane… A demokracje to najgorsze z ustrojów przecież (w ogóle, jaki ustrój jest teraz w Egipcie?)

  4. Witaj moja droga. Niedawno znalazłam Twój blog ,jest super, świetnie się go czyta. Mój mąż jest egipcjaninem, mieszkamy w Polsce ale też budujemy dom w Kairze. Odnośnie wyborów mam identyczne odczucia i komentarze jak Twoje. Brodaci nie mają kompletnie pomysłu na rządzenie krajem, zajmują się tylko tym jak powinny sie ubierać kobiety, chcą wprowadzać szariat, słyszałam już nawet o samozwańczej policji religijnej. Jedna wielka masakra! Uwielbiam Egipt, lubię tam jeździć, cieszę sie na nowy dom ale mam też obawy czy w niedalekiej przyszłości na lotnisku w Kairze nie będę zmuszona owinąć się w czarne zwoje plus niqab na twarz. Muzułmanka nie jestem więc nie w smak mi takie nakazy. Pozdrawiam Cię serdecznie.

    1. Nie w smak to bardzo delikatnie powiedziane… i to nie tylko nam, wszystkim znanym mi muzułmankom też… Mam też takie same obawy – super dom, własny basen, sad owocowy i brodaci za płotem… :/ %&@^@%$^@ !!!

Dodaj odpowiedź do ana Anuluj pisanie odpowiedzi